piątek, 15 czerwca 2012

Pieniądze leżą na ulicy

Dzisiaj po za zaplanowanymi postami naszła mnie myśl o której napiszę. Jako że znam pewnego miłego pana który na pierwszy rzut oka wydawałby się brzydko mówiąc menelem, ale to tylko z racji tego że przeszukuje śmietniki itp. to napiszę jak owy pan sobie radzi. Jest zadbany, czysty, ma wygodne ciuchy no ale chodzi i zbiera (chociaż nie jeden go pewnie ma za brudnego alkusa) i...?
Dobrze na tym wychodzi! Rozmawialiśmy z kolegami z nim nie raz, opowiadał jak pracował za granicą, co widział. Kiedyś sam myślałem że może jest bezdomny czy coś, nic podobnego! Jedno mieszkanie oddał synowi a w drugim mieszka z żoną. W dodatku żona pomaga mu sprzedawać butelki bo ma lepsze dojścia i te 10 groszy więcej wyciągnie na butelce niż w skupie :)

I jaki z tego wniosek?

Cóż, można powiedzieć że pieniądze leżą na ulicy tylko z racji społecznego odrzucenia nie mamy czy to chęci czy odwagi schylić się po nie. Owy pan nie ma tego problemu i robi tak żeby mu było dobrze. A że czasem ktoś taki jak ja czy każdy inny który zobaczy jego poczynania pomyśli sobie że to jakiś bezdomny to go guzik obchodzi. Nie wiem jak szeroka jest jego działalność ale zawsze ma przy sobie butelki i puszki. Może ogranicza się tylko do tego może nie. Przypuszczam że nie bo gospodarny człowiek nie spoczywa na laurach ale to już jego słodka tajemnica.

Jak zatem wygląda zawód bezrobotnego zbieracza?

W moim mieście z tego co pamiętam w skupie możemy spodziewać się 25ciu groszy za butelkę. Czyli każde 4 butelki dają nam zarobek rzędu 1 PLN

Na skupach można z tego co widziałem w poprzednim sezonie sprzedawać butelki po wódce i nalewkach. Są to konkretne butelki, bodajże te czyste, bez ozdobników choć nie jestem pewien,  ale jak już ktoś raz sprzeda to potem wie jakie można a jakich nie przyjmują. Cena: ?

Do tego dochodzi złom. Najbardziej popularne: aluminium, miedź, mosiądz, ołów, stal, żeliwo. Lub np. pralki w całości. Nie orientuję się w cenach na obecną chwilę ale znajomy mówił że stal gruba ostatnimi czasy 90 groszy. Więc jak komuś zalega stu kilowe coś na gospodarstwie i ma możliwość to heja na złom. Do tego puszki - około 60 puszek piwa to kilogram.

Jest jeszcze makulatura która niestety w naszym kraju stoi nisko i nie opłaca się tego składować i sprzedawać. Koszty dojazdu z pełną paką często nie zwracają nawet na paliwo.

Nie wiem jak ze złomem drewnianym. Wiem że u nas jest skup drewna. Z ciekawości podjadę zobaczyć czy można sprzedać nie wiem sklejkę? itp.

I jak na tym taki zbieracz wychodzi?

Zapewne zima to okres biznesowego zastoju ale okres letni... jest czego szukać.
Osobiście uważam że taka osoba jest w stanie przy zdeterminowaniu i zorganizowaniu wyrobić najniższą krajową. W udane miesiące pewnie i więcej. Pomocny na pewno będzie sprawny rower i jakaś mini przyczepka rowerowa.

Jeśli miał bym taką sytuację że nie było by co do gara włożyć nawet bym się nie zastanawiał.

Problemem większości takich ludzi jest psychologiczny dół, alkoholizm itp. Co z tego że wyrobią dniówkę jak pani z warzywniaka jak wszystko przepiją. W poście przytaczam tematykę osoby która coś robi, nie poruszam kwestii żebrania przez bezdomnych. Kiedyś czytałem o ludziach dość zamożnych co po godzinach się przebierali i żebrali więc nie może być źle... Ale to już inny temat :)

Na koniec dodam że wszystko to ma jeszcze jeden wielki plus - ekologia/recykling. Wyciskamy ile się da z tego co mamy no i oszczędzamy!







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz